Filtra per genere

Radio Naukowe

Radio Naukowe

Radio Naukowe - Karolina Głowacka

Radio Naukowe to podcast naukowy tworzony przez dziennikarkę Karolinę Głowacką. Tu na pierwszym planie są naukowczynie i naukowcy. Opowiadają - fenomenalnie! - o swoich dziedzinach wiedzy, aktualnych badaniach i wyzwaniach na przyszłość. Rozmawiamy nie tylko o tym CO wiemy, ale też SKĄD to wiemy. 👉 Zostań Patronem: https://patronite.pl/radionaukowe 👉 Wesprzyj jednorazowo: https://suppi.pl/radionaukowe 👉 Więcej: https://radionaukowe.pl/

241 - #195 Wierzenia słowiańskie - jak rekonstruować zatartą religię? | dr Paweł Szczepanik
0:00 / 0:00
1x
  • 241 - #195 Wierzenia słowiańskie - jak rekonstruować zatartą religię? | dr Paweł Szczepanik

    👉 Zostań Patronem: https://patronite.pl/radionaukowe
    👉 Wesprzyj jednorazowo: https://suppi.pl/radionaukowe


    Dawni Słowianie nie znali kategorii grzechu, a zaświaty w ich wizji – choć znajdowały się za wodą – były nieodległe. Zmarli często wracali, starano się nimi opiekować, nakarmić i pozwolić się ogrzać. Pusty talerz na wigilię był właśnie dla nich. O wierzeniach dawnych Słowian, trudnościach w ich rekonstrukcji i przenikaniu z chrześcijaństwem rozmawiam w tym odcinku z dr Pawłem Szczepanikiem z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

    Wiemy, że był Perun, miotający błyskawice bóg atmosferyczny, wszechwiedzący, ważny dla władców i elit (na niego przysięgali wojownicy w zachowanych zapisach prawnych z Kijowa). Prawdopodobnie czczony w całej Słowiańszczyźnie, choć pod różnymi imionami, np. Światowit.

    Był i jego przeciwnik Weles, władca zaświatów, magii, ale też bóg dobrobytu, bydła i złota – jednym z jego wcieleń czy wariantów był Trzygłów, którego czczono szczególnie w Szczecinie i Wolinie. Antagonistom przyszło współpracować, gdy doszło do stworzenia świata. Razem płynęli na łodzią po bezkresnych wodach, a świat został stworzony z ziemi z dna, po którą zanurkował Weles. Chciał przy tym, co prawda, chciał Peruna przy tym oszukać, ale poniósł porażkę. Historia niosła się dalej przez pokolenia modyfikowana jako współpraca Boga i diabła (był też np. mit kosmogoniczny o wyłonieniu się świata z Kosmicznego Jaja).

    Perun i Weles to bodaj najbardziej znane słowiańskie bóstwa. Ale szczegółowe odtworzenie dawnej religii społeczności, które nie zostawiły po sobie oryginalnych źródeł pisanych, jest szalenie trudne. Opisów zewnętrznych też nie zachowało się wiele. Na naszych terenach to dosłownie pojedyncze wzmianki. – Moglibyśmy je nazwać raczej poszlakowymi niż twardymi opisami kronikarskimi w stylu opisów etnograficznych – wskazuje mój gość. Drugim źródłem jest archeologia, której zasoby na szczęście się powiększają. Archeolodzy wciąż poszukują prasłowiańskich świątyń, których opisy znamy z kronik. Takim Graalem słowiańskiej archeologii są: świątynia w Arkonie (zapewne na dnie Bałtyku), Radogoszcz (tu trwają spory, gdzie to może być) i świątynia Włodzimierza Kijowskiego (najmniej pewna, raczej ślady posągów na jakimś wzgórzu niż rzeczywista świątynia). Trzecim źródłem są badania etnograficzne i wyłuskiwanie wierzeń przedsłowiańskich zachowanych w kulturze ludowej.

    Wszystko to jednak wiąże się z koniecznością dokonywania interpretacji, te jak to zwykle bywa, mogą powodować kontrowersje.

    Wydaje się jednak pewne, że nie znano kategorii grzechu, a dość złośliwego czasem Welesa czczono chętnie. – Kategoria etyczna jak dobro i zło jest charakterystyczna dla naszego chrześcijańskiego sposobu widzenia rzeczywistości – podkreśla dr Szczepanik. Weles przynosił wierzącym wiedzę i majątek.

    Im głębiej, tym mniej wiemy. Słowianie musieli mieć rozbudowaną wizję życia pozagrobowego i jakąś formę więzi ze zmarłymi, widać to po odkrytych artefaktach związanych z pochówkami. Mało wiadomo o strukturze relacji między bóstwami: kto był czyim mężem lub synem (tu bardziej pomagają… językoznawcy!). Nie jesteśmy pewni, czy tajemniczy (albo tajemnicza?) Nyja to samodzielne bóstwo, czy raczej otoczona tabu emanacja Welesa, ani czy wierzono w boskich bliźniaków Lel i Polel.

    W rozmowie usłyszycie o tych wszystkich zawiłościach, a także dlaczego patronem kościoła na Wzgórzu Lecha w Gnieźnie był święty Jerzy (kłania się Perun), jakie są argumenty na temat autentyczności bądź nie słynnego idola ze Zbrucza i o tym, jakie elementy słowiańskich wierzeń zachowały się w nas do dzisiaj.

    Thu, 18 Apr 2024
  • 240 - #194 Ekonomia konsumpcji - wygodny system, który prowadzi do zguby | prof. Krzysztof Zięba

    👉 Zostań Patronem: https://patronite.pl/radionaukowe
    👉 Wesprzyj jednorazowo: https://suppi.pl/radionaukowe
    👉 Transkrypcja na https://radionaukowe.pl

    Ekonomiści powszechnie mierzą sukces gospodarczy poszczególnych społeczeństw za pomocą wartości wytworzonych przez nich dóbr i usług, czyli PKB. Jest to jednak wskaźnik uproszczony, nie obejmuje całej gospodarki, nie widzi dokładnie dobrobytu i dobrostanu pracujących na niego ludzi. Ani skutków dla planety. W roku edukacji ekonomicznej (tak, to 2024) pierwszy ekonomiczny odcinek Radia Naukowego: o ekonomii konsumpcji rozmawiam z prof. Krzysztofem Ziębą z Wydziału Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej.

    Ekonomista nazywa naszą planetę kosmicznym statkiem, na którym musimy się wszyscy pomieścić i jakoś przetrwać. Takie myślenie nie jest powszechne, bo też nadal stosunkowo nowe. I mniej wygodne. – Dopóki ludzi było mało, a ich możliwości technologiczne były znikome, to rzeczywiście mogli przyjmować zupełnie racjonalnie, że Ziemia jest źródłem niewyczerpanych zasobów, że nas wyżywi i przyjmie wszystko, co jej zwrócimy w formie odpadów – mówi ekonomista, podkreślając, że to już przeszłość.

    Konsumpcjonizm to w uproszczeniu powiązanie dobrobytu z konsumpcją: jest mi lepiej, jeśli mam więcej. Szastanie nadmiarem dóbr to coś, co towarzyszy ludzkości od bardzo dawna (pamiętacie tych ucztujących Rzymian, którzy w „Quo vadis” pobudzali się do wymiotów, żeby móc zjeść jeszcze więcej?). Problem polega na tym, że teraz w takim sposobie myślenia żyjemy wszyscy, nie tylko elity, i że jest nas bardzo dużo. – Dzisiaj nie trzeba nam nawet pół wieku, żeby nasza liczebność się podwoiła. Do tego o wiele, wiele więcej konsumujemy i wytwarzamy o wiele, wiele więcej odpadów. I to jest lawinowy przyrost, ogromny. Dalej się tak po prostu nie da – mówi wprost prof. Zięba. – Oparty na konsumpcji model jest pozbawiony przyszłości. On wiedzie nas nie tyle donikąd, ile do kompletnej, całkowitej katastrofy.

    Problem z konsumpcją jest też taki, że jest bardzo nierównomiernie rozłożona. – Jeżeli ten dobrobyt jest tak bardziej rozsmarowany, to przekłada się to na pewną większą społeczną stabilność – wskazuje mój gość. Sposobem na osiągnięcie stabilności społeczno-politycznej jest więc wzmacnianie przez państwo klasy średniej, czyli zmniejszanie liczby osób bardzo biednych i ograniczanie dochodów osób bardzo bogatych. Bo nierówności w dochodach przekładają się na o wiele większe nierówności majątkowe, które napędzają nam tę nieszczęsną konsumpcję i koło się zamyka.

    Czy jest jakiś inny system, z którego możemy korzystać? Niestety nie ma tu konsensusu. Na pewno pomogłaby społeczna umowa, że wszyscy trochę się ograniczamy i konsumujemy mniej. I nie byłoby wymówką, ze i tak Elon Musk, i jemu podobni bogacze, jest gorszy.

    W odcinku będzie też sporo barwnych anegdot (od Roberta Lewandowskiego po kaszubskie pola truskawek), które pomogą wam wyobrazić sobie tę ekonomię konkretniej. Dowiecie się też, jak się ma dyskurs neoliberalny (podobno odchodzi do lamusa), na czym polega teoria PIN-u Ziemi i jaki związek z ekonomią konsumpcji ma salceson.

    Thu, 11 Apr 2024
  • 239 - #193 Ewolucja w mieście - życie wśród betonu zmienia gatunki | prof. Marta Szulkin

    Transkrypcja na: https://radionaukowe.pl/podcast/ewolucja-w-miescie/
    👉 Zostań Patronem: https://patronite.pl/radionaukowe
    👉 Wesprzyj jednorazowo: https://suppi.pl/radionaukowe

    Gołębie widać w każdym mieście. Najczęściej siedzą na gzymsach lub innych lekko wystających elementach konstrukcji. Świetnie się zaadaptowały w miastach, bo pionowe budynki przypominają ich naturalne środowisko: urwiste klify. Wróble przeszły zmianę ewolucyjną w zakresie umiejętności trawienia skrobi i teraz bez problemu żywią się nie tylko ziarnem. Takich adaptacji do życia w świecie przemodelowanym przez człowieka jest więcej. O ewolucji w miastach rozmawiam z prof. Martą Szulkin, specjalistką od biologii ewolucyjnej i antropocenu, kierowniczką Laboratorium Biologii Antropocenu na Wydziale Biologii Uniwersytetu Warszawskiego.

    Ewolucja kojarzy się z bardzo długim procesem, niemożliwym do zaobserwowania w ciągu ludzkiego życia. To tylko część prawdy, bo istnieje też mikroewolucja. – To zmiany ewolucyjne, które następują na bardzo krótkiej skali czasowej – wyjaśnia prof. Szulkin. Dobrze ją zbadano na przykładzie brytyjskiej populacji ćmy o wdzięcznej nazwie krępak nabrzozak. Ćmy te żyją głównie na brzozach, są białe w ciemniejsze plamki. Kiedy w wyniku rewolucji przemysłowej na drzewach zaczęło przybywać zanieczyszczeń, ich ubrawienie stało się zagrożeniem. – Nagle odstawały kolorystycznie od środowiska i były dużo łatwiejszymi ofiarami, zwiększało się prawdopodobieństwo, że zostaną zjedzone i że nie pozostawią potomstwa. Ćmy, które miały ciemniejsze ubarwienie, radziły sobie dużo łatwiej z przeżywaniem i rozmnażaniem. Zwiększyła się liczba alleli, które odpowiadały za ciemne ubarwienie – wyjaśnia badaczka. W ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat większość krępaków była już ciemna. Co ciekawe, kiedy jakość powietrza nieco się poprawiła i brzozy znowu pojaśniały, do populacji ciem powrócił kolor biały.

    Oczywiście głównym czynnikiem przyspieszającym ewolucję w miastach jest człowiek. Prof. Szulkin badała szczegółowo populację warszawskich sikor. Dzięki współpracy z naukowcami z innych miast wiemy, że pewne cechy powtarzają się w każdym ośrodku: miejskie sikory są mniejsze i mają krótsze skrzydła niż te leśne.Może mieć to związek ze zmniejszoną dostępnością pokarmu (zwłaszcza tam, gdzie brakuje terenów zielonych), ale też z zaburzeniami rozwoju wskutek przegrzewania się: popularny model budek dla ptaków będzie się coraz gorzej sprawdzał w coraz cieplejszych miastach. – Temperatura może w nich dochodzić do 40 stopni. Dla tych ptaków to ekstremalne warunki. Moim zdaniem jest niezwykle pilna, niedoszacowana i niezauważona potrzeba tworzenia budek lęgowych, które będą odporne na zmiany klimatyczne – podkreśla naukowczyni.

    Miejskie sikory często budują gniazda z udziałem… plastiku. Z niezbyt dobrym efektem – lęgi z plastikowych gniazd gorzej sobie radzą. Podobnie jest z betonem: jeśli w promieniu 100 metrów od gniazda ilość betonu wzrośnie o 50%, to przeżywalność lęgu spada aż o połowę.

    Brzmi to dość ponuro, ale są też jaśniejsze strony. – Mieszkańcy miast mogą tworzyć takie repozytorium różnorodności biologicznej – zauważa prof. Szulkin. Bo przekształcane lasy i tereny wiejskie stają się bardziej monokulturowe. Rozwiązania nie wymagają wiele wysiłku: mniej kosić, wysiewać na pasach zieleni rodzimą roślinność (albo taką z południa kraju, będzie jak znalazł w cieplejszym klimacie), nie grabić liści, w lecie wystawiać wodę dla ptaków. Proste, a ogromnie pomocne dla przyrody.

    Z odcinka dowiecie się też, jaki gatunek dzikich zwierząt najbardziej potrzebuje do przetrwania ludzi (otóż szczury), czy da się zbadać ewolucję ludzi w mieście i jaki wpływ na kraby pustelniki ma mieszkanie w plastiku (niekoniecznie negatywny!).

    Thu, 04 Apr 2024
  • 238 - #192 Ile o sobie zdradzasz używając toalety? | prof. Aneta Łuczkiewicz, dr inż. Anna Remiszewska-Skwarek

    Transkrypcja na: https://radionaukowe.pl/podcast/ile-o-sobie-zdradzasz-uzywajac-toalety/
    👉 Zostań Patronem: https://patronite.pl/radionaukowe
    👉 Wesprzyj jednorazowo: https://suppi.pl/radionaukowe

    Ze ścieków można wyczytać mnóstwo informacji o dobrostanie społeczeństwa: co jemy, na jakie choroby cierpimy, czy często boli nas głowa, a nawet… czy i czym próbujemy sobie poprawiać nastrój. Rzadko zastanawiamy się, co dalej dzieje się z tym wszystkim, co beztrosko spuszczamy w toalecie. Niesłusznie! O oczyszczaniu ścieków opowiadają nam dziś prof. Aneta Łuczkiewicz i dr inż. Anna Remiszewska-Skwarek z Politechniki Gdańskiej.

    Woda zużyta, czyli ścieki dostają się do oczyszczalni za pomocą skomplikowanego systemu rur kanalizacyjnych i przepompowni.

    Pierwszy etap pracy to oczyszczanie mechaniczne, czyli odsianie wszystkich „grubszych” zanieczyszczeń, które nazywamy skratkami. Znajdziemy w nich np. resztki kuchenne, papier, woreczki foliowe, ale zdarzają się też elementy zaskakujące, jak telefony komórkowe czy… cegłówki. Następnie, w procesie sedymentacji ze ścieków usuwane są substancje mineralne - w specjalnych zbiornikach nazywanych piaskownikami, a w osadnikach wstępnych - zawiesina organiczna.
     
    Dalej mamy drugi, najważniejszy etap: oczyszczanie biologiczne w wielkich reaktorach z osadem czynnym. To w zasadzie pojemniki z bakteriami i innymi mikroorganizmami, którym sztucznie stworzono odpowiednie warunki, by jak najłatwiej było im żyć i się namnażać. Tę metodę wymyślono 120 lat temu w Manchesterze. Wciąż jest optymalizowana, bo zdolność mikroorganizmów do pomagania ludziom, szczególnie w procesach inżynieryjnych, inspiruje wielu badaczy. – Mnie to nadal fascynuje. Osad czynny to jedno z największych osiągnięć inżynierii środowiska, które z powodzeniem działa do dziś – ocenia prof. Łuczkiewicz. 

    Następnie mieszanina ścieku  z osadem czynnym trafia do osadników wtórnych, gdzie się rozdziela: na dno opada osad, a pozostała ciecz to tzw. ściek oczyszczony. W Trójmieście odprowadza się go w głąb zatoki, gdzie miesza się z wodą morską i w ten sposób powraca do cyklu.

    Z jakimi problemami borykają się specjaliści od ścieków? Podstawowym jest ciągle niska świadomość społeczna. Przykładowo tylko ok. 20% ścieków bytowo-gospodarczych z polskich zbiorników bezopływowych (tzw. szamb), głównie zlokalizowanych na terenach wiejskich, trafia do profesjonalnych oczyszczalni komunalnych. Do kanalizacji dostaje się mnóstwo odpadków, które bardzo często prowadzą do licznych awarii na sieci kanalizacyjnej (zatory), ale i uszkadzają urządzenia technologiczne w przepompowniach ścieków , jak i prowadzą do licznych awarii w samych już oczyszczalniach. Są to odpadki higieniczne (patyczki, podpaski) czy kuchenne, np. resztki tłustych pokarmów typu zupa. – Wylewanie tłustego jedzenia do toalety, to jest bardzo zły pomysł. Toaleta to nie śmietnik – zauważa dr inż. Remiszewska-Skwarek. 

    Do ścieków trafia też sporo produktów, które nie ulegają biodegradacji, przykładowo środki chemii domowej czy farmaceutyki. Warto zmienić środki czyszczące na takie, z którymi łatwiej poradzi sobie osad czynny w oczyszczalni. Popularne jest ostatnio sprzątanie z wykorzystaniem sody oczyszczonej i kwasku cytrynowego. – To bardzo sensowna moda – potwierdza prof. Łuczkiewicz. – Takie działania to nasz udział w ochronie zasobów wodnych – dodaje.

    Z podcastu dowiecie się też, ile ibuprofenu dostaje się rocznie do oczyszczalni (kilka ton!), jak analiza ścieków pomaga zachować zdrowie publiczne, do czego można wykorzystać odpady pozostałe po oczyszczaniu ścieków i dlaczego profesjonalne i skuteczne oczyszczanie musi trochę kosztować.

    Thu, 28 Mar 2024
  • 237 - #191 Dawni Słowianie - historia ludu, który zdominował potężną część Europy | dr Paweł Szczepanik

    Transkrypcja na https://radionaukowe.pl/podcast/slowianie/
    👉 Zostań Patronem: https://patronite.pl/radionaukowe
    👉 Wesprzyj jednorazowo: https://suppi.pl/radionaukowe
    ***
    U szczytu swojej potęgi Słowianie zasiedlali ponad jedną trzecią Europy. Zajmowali tereny na wschód od Łaby (Słowianie Połabscy), na wschód od Adriatyku, mieszkali na terenie Grecji. Pojawili się po okresie wielkiej wędrówki ludów, czyli pod koniec V i na początku VI wieku. O ich (naszym!) pochodzeniu rozmawiam dziś z dr. Pawłem Szczepanikiem z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

    Jak ogromna większość ludów europejskich, Słowianie wywodzą się z kultury praindoeuropejskiej. Rozprzestrzenienie się na większy obszar Europy, w tym tereny współczesnej Polski, zaczęło się prawdopodobnie z Naddnieprza (prawdopodobnie, bo dyskusje wciąż trwają, o czym szczegółowo mówimy w odcinku).

    Skąd ten sukces? Przedstawiciele tzw. kultury kijowskiej pojawili się na terenach częściowo zdepopulowanych przez zmiany klimatyczne, spowodowany nimi gwałtowny spadek plonów i plagi chorób, w momencie, kiedy mieszały się tu wpływy różnych kultur. Niektóre obszary były wprost wyludnione, na innych pojawienie się słowiańskiej ludności mogło wręcz pomóc w przetrwaniu pozostałym. - Trzeba podkreślić, że to, co przynieśli ci wcześni Słowianie ze Wschodu, to jest bardzo prymitywna kultura materialna, która wydaje się, że doskonale odpowiadała tym trudnym warunkom życia - mówi dr Szczepanik.

    Niestety, nie mamy do dyspozycji do słowiańskich pisanych źródeł przedchrześcijańskich. -  Runy słowiańskie to jest totalny wymysł, taki fantazmat, nie mamy do czynienia z takimi zabytkami. I to nie dlatego, że ich nie znaleźliśmy, że one może się znajdą czy coś takiego. Po prostu Słowianie posługiwali się słowem - podkreśla archeolog.

    Nieco informacji znajdujemy w źródłach pisanych innych kultur, np. w Bizancjum.  Aczkolwiek pisano o nich głównie jako o ludzie dzikim i brutalnym. – Zauważenie Słowian przez kronikarzy rzymskich sugeruje, że musieli oni odgrywać istotną rolę – zauważa przy tym dr Szczepanik. Na pewno Słowianie handlowali z przedstawicielami innych kultur, sprzedawali m.in. nadwyżki ogromnych bogactw naturalnych: futra, miód, wosk, bursztyn.

    Mieszkano w drewnianych półziemiankach, zaś zmarłych głównie palono. Zachowane źródła materialne sugerują, że żyli w ustroju demokracji wojennej: pojawiały się wśród nich elity (zachowały się np. charakterystyczne, dość wyszukane ostrogi), które przejmowały władzę w okresie wojny.Prawdziwe fortuny i idący za nimi rozkwit wzięły się jednak z innego źródła. Ilość znalezionego na terenie Polski arabskiego srebra z okolic IX-X wieku wskazuje, że zręby polskiej państwowości postawiono… na zarobkach z handlu niewolnikami. – Słowianie z Wielkiej Morawy byli po prostu łowcami i handlarzami niewolników – opowiada mój gość. Na terenie Pragi znajdował się największy targ niewolników w średniowiecznej Europie, a Słowianie (również Polanie i Mieszko I) powszechnie sprzedawali do kalifatów arabskich innych Słowian, chociaż najpewniej nie własną lokalną ludność. Co ciekawe, niektórzy słowiańscy niewolnicy zrobili spore kariery!

    W odcinku usłyszycie też, jakie ślady po Słowianach zachowały się w Skandynawii (nie były to wyprawy pokojowe), czy dogadalibyśmy się z Prasłowianami (to bardzo prawdopodobne), czy Biskupin jest słowiański (skomplikowane) i dlaczego wojownicy mogli walczyć nago.

    Thu, 21 Mar 2024
Mostra altri episodi